sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 5

 Trzy następne lekcje jakoś przetrwałam nie widując przyjaciół, za to za często widując Cullenów.
  Przyjaciół spotkałam dopiero na stołówce. Usiedliśmy w piątkę: ja, Embry, Nicol, Leath i Quill. Quill rozmawiał z Embrym, a Leath z Nicol. Ja tępo wpatrywałam się w stół przede mną, znów rozmyślając nad snem.
                                                                  ***
- Moglibyście coś dla mnie zrobić? - zapytał Jasper Edwarda i Alexa.
  Siedzieli w szóstkę przy okrągłym stole na stołówce, a lada chwila miała tu przyjść także Bella.
  Edward i Alex, wyrwani z rozmowy, spojrzeli z zaskoczeniem na brata i równocześnie pokiwali głowami.
- Zobaczylibyście, o czym myśli tamta dziewczyna?
  Wskazał głową na Sophię Smith.
  Jasper zauważył, że całe rodzeństwo dziwnie mu się przygląda.
  Edward wraz z Alexem, bez zbędnych pytań, przystąpili do wypełnienia prośby. Mniej więcej pół minuty później, Alex zrobił przerażoną minę, co zdarzało się bardzo rzadko, lecz twarz Edwarda się nie zmieniła, był zupełnie spokojny. Jasper spojrzał na nich pytającym wzrokiem. Alex nie był gotowy do odpowiedzi; pokręcił głową, natomiast drugi już mówił:
- Myśli o swoim śnie, ale to chyba dosyć normalne?
  Spojrzał na Alexa, lecz ten pokręcił przecząco głową. Jasper już miał poprosić brata o relację z jego wizyty w głowie Sophii, gdy przyszła Bella. A ponieważ wiedział, że ona i tak by się o tym dowiedziała, postanowił powiedzieć teraz i wszystkim, przynajmniej częściową, prawdę. Kiedy dziewczyna wygodnie oparła się o ramię Edwarda, Jasper kiwnął na Alexa.
  Chłopak drżącym głosem powiedział:
- Śniło jej się, że szła ciemną, pustą uliczką, czuła się jakby śledzona. I... I nagle podbiegłeś do niej ty, Jasper. Ugryzłeś ją w szyję i wypiłeś krew. Całą. Ostatnim, co zapamiętała to było to, jak umierając patrzyła błagalnie na ciebie, a ty... Ty się śmiałeś.
  Teraz wszyscy, bez wyjątku, byli wstrząśnięci. Najbardziej zaś Bella, jako człowiek oraz Jasper.
  Nigdy w życiu nie pomyślałby, że Sophia ma o nim takie mniemanie. Dobra, był wampirem, ale nie ludożercą. Jak to możliwe, że taka drobna, niewinna  i słaba dziewczyna mogła śnić o czymś takim?
  Kiedy podniósł głowę w górę spostrzegł, że jego rodzeństwo oraz Bella patrzy na niego zdumione.
  Zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć, Alice zesztywniała. Siedzący obok niej Alex, otoczył ją ramieniem. Tym razem wszyscy utkwili w niej wzrok. Przez ponad minutę nikt się nie odzywał. Gdy w końcu Alice się rozluźniła, zrobiła jeszcze bardziej przerażoną minę, niż przed chwilą i powiedziała:
- Wszyscy się dowiedzą
  A dowiedzieć się mogli tylko jednego: tego, kim Cullenowie są naprawdę.
  Sparaliżowanie ich stolika nie objęło jedynie Rosalie.
- Przez kogo? - zapytała cicho.
  Alice niepewnie na nią zerknęła.
- Przez Sophię Smith.
  Alice, Rosalie, Bella, Alex, Edward, Emmett i Jasper jednocześnie spojrzeli na śmiertelną.
  W tej samej chwili Sophia również na nich spojrzała. Lecz, co dziwnego, nie spuściła wzroku, ale Jasper doskonale czuł, że jest jej ciężko.
- Zmieniła myśl - oznajmili równocześnie Alex i Edward.
- To już było po śnie - kontynuował Edward. - Zastanawia się, kto odwiedził ją w nocy.
  Po wyznaniu chłopaka wszyscy oczekiwali relacji Alexa. Ten pokiwał głową w zadumie i powiedział:
- Tak, ten ktoś... Hm... - Potem nagle wypalił: - Ten ktoś jest całkiem do ciebie podobny, Jasper.
                                                                      ***
  Wtedy też dotarło do mnie, kim był nocny włamywacz. Wiedziałam, że go znam; długie, jasne włosy, wyskok z drugiego piętra... To musiał być Jasper Cullen.
  Nie panując nad sobą, wybiegłam ze stołówki. Oparłam się plecami o zimną ścianę i zsuwając się na dół, usiadłam i zamknęłam oczy.
  Jasper Cullen był w moim pokoju. Po co? Jedyna odpowiedź, jaka nasunęła mi się do głowy brzmiała: ''żeby mnie zabić''. Zresztą, jego wczorajsza mina po wypadku wyrażała właśnie chęć zabicia mnie.
  Teraz, kiedy wiedziałam, że on może mnie w każdej chwili i bez problemu znaleźć zaczęłam się bać jeszcze bardziej, mimo że to prawie niemożliwe.
  Poczułam, że ktoś obok mnie usiadł i odruchowo zerwałam się na nogi, otwierając oczy. Całe szczęście, okazało się, że to Embry. Wziął mnie za rękę i pociągnął na dół, bym z powrotem usiadła, więc usłuchałam.
- Co się stało? - zapytał z troską w głosie.
- Nic - odpowiedziałam ponuro.
  Embry westchnął.
- Przecież widzę... - Nie dokończył.
  Nie dokończył, ponieważ przede mną stanął nie kto inny tylko Jasper.
  Lecz tym razem nie zerwałam się na nogi, jedynie patrzyłam na niego z przestrachem. Wyciągnął dłoń w moją stronę. Przez chwilę myślałam, że chce, żebym gdzieś z nim poszła, ale zaraz zorientowałam się, że trzyma coś w ręku.
- To chyba twoje?
  Odezwał się. Jasper Cullen się do mnie odezwał. Miał taki miękki, melodyjny głos, lecz nie wiedzieć czemu, wyczułam w tym głosie coś na kształt bólu.
  Gdy odebrałam swoją własność z szeroko otwartymi oczami, chłopak zniknął tak szybko, jak się pojawił.
 Poszłam za jego przykładem. Wzięłam zeszyt i torbę i skierowałam się do klasy od biologii, w ogóle nie patrząc na Embry'ego.

3 komentarze:

  1. Super. Czekam tylko na to żeby się dowiedziała. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, nudzi mi się, ale rozdział fajny ;-) czytam dalej z zaciekawienjem. Bardzo mi się twój blog podoba <3 Jenna

    OdpowiedzUsuń