czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 2

  Od progu powitały mnie zdziwione spojrzenia klasy i surowe, należące do pana Bannera. I tym razem przepraszając, powędrowałam do ławki, pierwszej przy oknie, dokładnie na przeciwko biurka nauczyciela, który w tym samym momencie tam zasiadł.
  Miałam szczęście lub nie, że siedzę z chłopakiem. Embry Call był nawet niezły, biorąc pod uwagę innych ludzi (omijając Cullenów). Wydawał się odzwierciedleniem mrocznego rodzeństwa; opalony na ciemny brąz, oczy koloru czarnego, niższy ode mnie o niecały centymetr. Od roku brałam go za przyjaciela. Natychmiast wyczuł, że coś jest nie tak, lecz wolał się wstrzymać z pytaniami, których nie szczędził mi pan Banner:
- Czemu się spóźniłaś? Jak to możliwe? Przecież ty się nigdy nie spóźniasz!
  Nie zdążyłam jeszcze usiąść w ławce, tylko odruchowo skłamałam:
- Byłam w toalecie.
  Nie wiedzieć czemu, te marne kłamstwo przypadło mu do gustu i biolog się ode mnie odczepił. Nie przekonałam nikogo poza nim, a najbardziej podejrzliwie przyglądał mi się Embry.
  Zastanawiając się nad tym, czy poniosę jakiekolwiek konsekwencje w związku z wypadkiem, na ziemię sprowadził mnie głos przyjaciela:
- Sophio, co ci się stało w rękę?
  Ja, oczywiście, jak zawsze nierozważnie, nie zastanawiając się nad tym co robię, wyciągnęłam prawą rękę z kieszeni bluzy i zaczęłam nią bazgrać po zeszycie. I mnie samej, zaraz po ocknięciu, w oczy rzuciły się cztery wyżłobienia na mojej skórze.
- Nic - odparłam zawstydzona, chowając z powrotem dłoń.
- Jak to nic?!
  Na moje szczęście zadzwonił dzwonek. Wybiegłam z klasy, zanim Embry zdążył coś powiedzieć. Czym prędzej wsiadłam do swojej Toyoty i zamknęłam od środka drzwi.
  Cieszyłam się. Cieszyłam się, że to tylko draśnięcie. Mogło mnie spotkać coś o wiele gorszego. Na samą myśl zadrżałam.
  Jak co dzień, musiałam pojechać po siostrę do szkoły. Ranę idealnie zakryłam rękawem.
  Wracając do domu, Olivia opowiadała mi różne rzeczy, które przydarzyły jej się w szkole. Niewiele z tego rozumiałam, ponieważ Olivii wypadały mleczne zęby, przez co strasznie sepleniła, a poza tym mało mnie to obchodziło. Nie miałam najlepszych kontaktów z siostrą. Moje życie opierało się wyłącznie na przyjaciółce Nicol, przyjacielu Embrym i książkom, które czytałam tonami. Nie chciałam poświęcać się dla osoby, która jeszcze tak mało dla mnie znaczyła. Możliwe, że to się kiedyś zmieni. Ale nie teraz, nie mogłam zadręczać ją moimi poważnymi problemami.
  Stojąc na światłach, niespodziewanie zadzwoniła moja komórka. Olivia przestała mówić i zaczęła przypatrywać się moim poczynaniom. Widziała, że Nicol i Embry są moimi przyjaciółmi, dlatego myśląc, że to któreś z nich, tolerancyjnie postanowiła mi nie przeszkadzać, lecz ja wiedziałam, że będzie mi się uważnie przypatrywać i przysłuchiwać.
  Tak, ja też doskonale wiedziałam, kto do mnie dzwoni. I nie myliłam się - to był Embry. Nie chciałam odebrać, ale wtedy moja ciekawska siostra zadawałaby mi niewygodne pytania, a tego wolałam uniknąć. Z oporem podniosłam telefon do ucha.
- Wytłumaczysz  mi - zaczął spokojnie, aczkolwiek niecierpliwie przyjaciel - co się z tobą dzieje?
  Zerknęłam na lusterko wsteczne, by zobaczyć minę siostry.
- Możemy porozmawiać jutro?
  Olivia wydawała się zaskoczona. No tak... Nigdy nie spławiałam przyjaciół.
  Zdumiony chłopak zgodził się.
  Ja grzecznie się pożegnałam i ledwo zauważalnie westchnęłam z ulgą, czego na szczęście siostra nie dostrzegła.
- Czemu się rozłączyłaś? - zapytała.
  Na to miałam przygotowaną odpowiedź.
- Ponieważ prowadzę samochód.
  Zadowolona z mojej odpowiedzi, Olivia znów zaczęła swoją paplaninę.

4 komentarze:

  1. Daj dłuższe rozdziały. Proszę. (śliczne oczka) zanim zacznę już kończę. Czekam na następny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, jakiego komentarza możesz się spodziewać z mojej strony? Wysilę się dla cb i napiszę, że nie jest najgorzej ;-) też cie kocham <3 Jenna

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem dlaczego robią wielką aferę z tego że wpadła na Jaspera.

    OdpowiedzUsuń