piątek, 15 marca 2013

Rozdział 13

  Jasper tymczasem cofnął się na przeciwległy koniec pokoju, pod okno.
- Co ty tu robisz? - zapytałam szeptem.
- Przecież ci mówiłem, że przyjdę - odpowiedział zdziwiony.
  Wymacałam za plecami klamkę. Tak jak myślałam, drzwi były zamknięte, a, jak dopiero teraz zauważyłam, okno otwarte.
- Wszedłeś oknem? Ale po co?
  Ostrożnie zaczął do mnie podchodzić.
- By odpowiedzieć na twoje pytania.
- Nie mogłeś wcześniej?! - krzyknęłam.
- Ciszej, bo nas usłyszą.
  Ciągle podchodził. Stanął dopiero dwa metry przede mną.
- To może i lepiej - wypaliłam. - Byłabym bezpieczniejsza.
  Wyglądał na zbitego z tropu. Szepnął cicho, lekko drżącym głosem:
- Teraz jesteś bezpieczna. Jak zapewne wiesz, jestem bardzo szybki i silny, więc gdyby coś ci zagrażało, zapobiegłbym temu.
  Skoro miał zamiar odpowiadać na moje pytania, postanowiłam z tego skorzystać.
- Ale dlaczego?
  To pytanie było jednym z najkrótszych, jednak najbardziej obawiałam się na nie odpowiedzi.
  Stwierdziłam, że skoro dzielą nas dwa metry, powinnam się ruszyć, inaczej on podejdzie jeszcze bliżej. Wybrałam łóżko i to tam się skierowałam. Niechętnie rzuciłam przez ramię:
- Usiądź.
  Skorzystał z mojej propozycji. Miałam nadzieję, że usiądzie na krześle przy biurku, ale on poszedł za mną i spoczął na łóżku, naprzeciwko mnie. Był tak blisko, że wyraźnie widziałam jego twarz. Wyrażała niezdecydowanie. Doczekałam się odpowiedzi, lecz długi czas później:
- Na początek: uprzedzę, że ci się to nie spodoba. - Westchnął. - Odkąd rok temu przyjechałaś do Forks, wszystko się zmieniło.
  Chciałam przerwać tę durną gadkę, ale musiałam wiedzieć, o co mu chodzi.
- Jeżeli jeszcze nie wiesz, o czym mówię, pomoże ci podpowiedź, że to samo przeżywa Bella.
  Co Bella przeżywa?
- Nie? - Nie zauważył mojego sfrustrowania. - Chodzi mi o to, jak się czuję, kiedy cię widzę.
  Przerwał. Teraz byłam tylko i wyłącznie zainteresowana. Nawet nierozważnie zapomniałam o moim strachu. Delikatnie postanowiłam przypomnieć mu o swoim istnieniu:
- Nie za bardzo rozumiem. Podejrzewam, widzę, że nie jest to dla ciebie łatwe, ale mimo wszystko chcę znać prawdę.
  Ponownie westchnął.
- Ale to będzie dla ciebie gorsze, niż wszystko, co do tej pory usłyszałaś.
  Ze zdziwieniem uznałam, że wygląda na bliskiego załamania nerwowego. Co mogło być taką tajemnicą?
- Chcę, żebyś wiedziała, że... - spuścił wzrok. - Że cię kocham.
  Zamarłam. Tak, miał rację, to było najgorsze, co do tej pory usłyszałam. Najgorsze? Aż tak? Ostro.
  Moje serce na chwilę stanęło. Spojrzałam na niego i znów widziałam ten ból, który nawiedził go w jego domu. On także na mnie zerknął, a zerknął w taki sposób, że nieświadomie wstałam i niepowstrzymywana przez niego, wyszłam z pokoju. Nie poszłam daleko. Za drzwiami skręciłam w lewo, do łazienki. Tym razem cała rodzina siedziała na dole i mnie na szczęście nie słyszeli. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Gdyby nie to, że w oczy rzucało się totalne zaskoczenie na twarzy, wyglądałabym całkowicie normalnie.
  Jak to możliwe, że Jasper Cullen mnie kocha? Przecież nawet nie dorównuję urodą Belli. Może chodzi o to, że zaraz po nim, jestem najbogatszą osobą w szkole? Ale skoro on sam ma pełne konto w banku, to do czego mu jeszcze moje pieniądze? Nie miałam pojęcia, o co innego mogłoby chodzić.
  Musiałam też się zastanowić na tym obiektywnie; czy gdyby nie to, że on jest wampirem, mogłabym się w nim zakochać? Czy kiedykolwiek myślałam o tym w ten sposób? Hm... Tak. Często nawiedzała mnie wizja, że z nim jestem. Ale to przecież niemożliwe! Tak, zazdrościłam Belli, gdy przyjeżdżał po nią Edward, lecz nie przypuszczałam, że mogłoby się to zmienić!
  Wyszłam z łazienki i zamiast do pokoju, powędrowałam do kuchni. Mama, tata i siostra okupowali salon, więc mnie nie widzieli, ale mogli usłyszeć...
  Trzęsły mi się ręce, kiedy sięgałam do górnej szafki po tabletki uspokajające. Mieliśmy je, ponieważ kiedyś mama była narażona na ogromny stres w pracy i się w nie zaopatrzyła. W chwili, kiedy zmieniła zawód, odstawiła je. Zostało jeszcze parę tabletek, ale nigdy nie sądziłam, że którekolwiek z naszej rodziny je weźmie. A teraz sama sobie zaprzeczałam.
  Wyjęłam jedną, małą kapsułkę. Miała kolor niebieski. Wlałam do szklanki wodę z dzbanka. Nadal trzęsącymi rękoma, włożyłam tabletkę do ust i popiłam wodą.
  Po chwili szybko i niepostrzeżenie wbiegłam po schodach, mając nadzieję, że Jasper już poszedł.
  Lecz się myliłam. Siedział cały czas na łóżku, w takiej pozycji, w jakiej go zostawiłam. Ciągle mi się przyglądał, a ja jemu. W końcu szepnął:
- Tak samo, jak ta tabletka, zadziałałaby moja moc.
  Zdziwiłam się.
- Skąd wiesz? - zapytałam.
- Poszedłem za tobą.
  Postanowiłam zapytać go wprost.
- Dlaczego sądzisz, że mnie kochasz? Przecież to niemożliwe!
  Znów spuścił wzrok.
- To jest możliwe, dlatego ci powiedziałem, że to samo przeżywa Bella.
- Zakładam, że ona dowiedziała się inaczej?
  Zerknął na mnie.
- Tak, inaczej. Bezpieczniej. Bella zorientowała się już rok temu.
  Wstałam z łóżka i powędrowałam do otwartego okna. Jesienne noce zazwyczaj są zimne, prawda? Wiatr delikatnie i równomiernie, w jakby wymierzonych odstępach czasowych, podrywał moje brązowe, kręcone kosmyki włosów ku górze. Założyłam ręce na piersi. Księżyc, usytuowany dokładnie nad moim oknem, był już któryś dzień w oślepiającej pełni. W powietrzu wyczuwało się zbliżający deszcz, być może ulewę.
  A ja wciąż nie wiedziałam, co o tym myśleć. Nie chciałam o tym myśleć. Nie powinnam.
  Jednak zapytałam:
- Kiedy się we mnie zakochałeś?

2 komentarze:

  1. Jej, kocha ją! No kto by się tego spodziewał?! Bo ja na pewno nie :-P hahaha, też cie kocham <3 Jenna

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww to jest takie idealne jejku <3

    OdpowiedzUsuń