- Zahaczyłam o gałąź - odrzekłam wymijająco, tym samym kłamstwem, co odpowiedziałam mamie.
Po jego minie wywnioskowałam, że kłamstwo go nie przekonało. I oczywiście dalej drążył temat:
- Nie mogłaś zahaczyć o gałąź. Wtedy rana byłaby głębsza i wymagałaby zszycia. A ta jest płytka, więc co się stało?
Czy mogłam mu powiedzieć prawdę? W sumie, czemu nie?
- Zaatakował mnie wilk.
Nie, nie powiedziałam wilkołak. Zapewne i tak w najbliższym czasie wyda się, że skłamałam, lecz jak narazie nie musiał znać szczegółów.
- Naprawdę nic mi nie jest... - zaczęłam, ale mi przerwał:
- Jak dojedziemy na miejsce, Carlisle cię opatrzy.
Wstał i usiadł za kierownicą.
Jechalibyśmy długo, gdyby prowadził mój tata, lecz biorąc pod uwagę imponującą prędkość prawie dwustu km/h, dotarliśmy tam w pięć minut.
Poprowadził mnie na polanę. Prawdę powiedziawszy, nie za wiele widziałam, w końcu godziny nocne. Polana była wielka, z trzech stron otoczona górami, a z jednej lasem, przez który weszliśmy. Na środku tej łąki stali jacyś ludzie. Mimo że dzieliło nas conajmniej trzysta metrów, widziałam wyraźnie sylwetki ośmiu osób. Ciekawe kto to. Jasper mówił, że na miejscu Carlisle się mną zajmie. Czy możliwe, że to Cullenowie, a ta ósma to Bella? Chciałam zadać to pytanie chłopakowi, ale wyraz jego twarzy mnie od tego odwiódł. Był strasznie poważny i jakby... niepewny? Zamierzał mi powiedzieć o co tu chodzi? Wyjaśnienia byłyby mile widziane.
Gdy doszliśmy, rzeczywiście powitała nas rodzina Jaspera wraz z Bellą. Jeżeli to było spotkanie rodzinne, chociaż biorąc pod uwagę miejsce i czas, wydawało się to trochę dziwne, to czemu Jasper mnie tu przyprowadził?
Lecz zanim zdążyłam o to zapytać, Carlisle mnie uprzedził:
- Jak się cieszę, że Jasperowi udało się cię przekonać, żebyś przyszła na walkę - uśmiechnął się.
- Co? Jaką walkę?
Rosalie stanęła przede mną, odwrócona twarzą do chłopaka.
- Nie powiedziałeś jej, dlaczego tu przyjechała?
- A czy gdybym jej powiedział, przyjechałaby tu ze mną? Pamiętaj Rosalie - ona nie jest Bellą!
Można by rzec, że Jasper lekko się zdenerwował. Ale czym i o co tu chodziło?!
- Co się dzieje? - zapytałam w końcu.
Odpowiedział mi Emmett:
- Pamiętasz, że Victoria wypowiedziała nam wojnę?
Przytaknęłam.
- I w związku z tym potrzebne nam są niezbędne ćwiczenia w tym kierunku, które poprowadzi Jasper.
Odwróciłam się w stronę chłopaka.
- ''W związku z moją przeszłością''? - wspomniałam jego słowa.
Powiedział mi tylko tyle. Czyli nic. Nic się dzięki temu nie dowiedziałam. Tym razem to on pokiwał głową, wpatrując się w jakiś punkt ponad moim ramieniem.
- Już są - powiedział.
Spojrzałam w tamtym kierunku i zamarłam.
_________________________________
Przepraszam, że taki krótki. W weekend nie dodałam, więc chciałam teraz. Jeszcze w tym tygodniu dodam nowy :D
Nareszcie się doczekała nn , a kiedy dokładnie dodasz nowy rozdział ? ~emmem
OdpowiedzUsuńMam nadzieję dodać teraz, kiedy 3 klasy piszą testy:D Dwa dni wolnego... Może się udać
UsuńTo prawda, Sophia nie jest Bellą... idioci -_- Rozwaliłaś mnje tym tekstem <3 Jenna
OdpowiedzUsuń