niedziela, 22 grudnia 2013

Część 2 Rozdział 7: Gra

  Zerwałam się na nogi. Po chwili jednak, zdałam sobie sprawę, że nie wiem, gdzie jest sala od matematyki. Byłam tam już dwa miesiące, lecz przez te wszystkie wydarzenia moja pamięć nie chciała się na niczym konkretnym skupić i dlatego ciągle je myliłam.
- Gdzie jest klasa od matematyki?
  Ryan i Matt spojrzeli na mnie, jakby zobaczyli kosmitę. Nie przepadałam za przedmiotami ścisłymi, a wybieranie się wieczorem do klasy właśnie z czegoś takiego, wskazywało na coś innego. Jednakże, jeśli miało mi to pomóc, poza kujonicy mogła się przydać.
- Klasa od matematyki? Może nic mi do tego, ale czy dobrze się czujesz?
- Masz rację - nic ci do tego. Powiecie? Jak nie, to nie. Po prostu się spieszę.
- Kolejne pytanie z serii: "To nie moja sprawa": Gdzie ty się śpieszysz? - dopytywał Matt.
- Dzięki za pomoc - warknęłam i wyszłam z sali.
  Na odchodnym usłyszałam Ryana:
- Dobra, przyznaję. Tobie też nie idzie.
  Uśmiechnęłam się pod nosem.
  Klasę od matematyki odnalazłam stosunkowo szybko. Otaczała ją ponura aura spokoju i sił ciemności. Ciężkie kotary zasłonięto tak, że nie miałam prawa stwierdzić, czy Inmortal rzeczywiście tam był. Powinnam mu ufać? Natychmiast znalazłam odpowiedź na to pytanie: nie.
- Jesteś tu? - zapytałam szeptem.
  Z kąta w prawym rogu sali dobiegł mnie śmiech.
- Aż tak się mnie boisz?
  Przystanęłam zdenerwowana.
- Wypluj to.
  Odgłos zderzenia śliny z podłogą zabrzmiał w moich uszach, jak huk wystrzału.
- Chcesz zapewne wiedzieć, jak to się stało, że zamiast Belli, odebrałem ja?
  Nadal nie mogłam go odnaleźć w tych ciemnościach.
- Wiesz, jakiekolwiek wyjaśnienia byłyby na miejscu.
  Wydawało mi się, że się do mnie przybliżył.
- Pewnie się wkurzysz, ale nie mam innego wyjścia... To się nazywa przekierowanie połączenia. Zamiast do konkretnej osoby, dzwonisz do mnie. Technologia w ostatnich czasach bardzo się poprawiła.
- Czemu to zrobiłeś?
- Żeby łatwiej było mi się z tobą porozumiewać.
  Prychnęłam.
- No, tak, bo telepatia i kartki to za mało.
- Miałem raczej na myśli oddziaływanie na ciebie, gdybyś w danym terminie nie wykonała zadania.
- Nie masz do tego prawa. - Starałam się jak mogłam, trzymać nerwy na wodzy.
- Co zrobisz w związku z tym? - usłyszałam w jego głosie ironię.
- Istnieje coś takiego, jak policja.
- Eric Inmortal nie żyje od siedemdziesięciu jeden lat. Nie wyjaśnisz im tego.
  Miał rację. Ciężko byłoby im uwierzyć w zmartwychwstanie. Czy Eric miał gdzieś słaby punkt?
- Jak długo zamierzasz to ciągnąć?
- Do czasu, aż wypełnisz wszystkie moje polecenia.
- Jaki będzie efekt końcowy moich działań?
- Uwolnienie mnie z pułapki.
  Wcale go nie zrozumiałam.
  Podeszłam powoli do miejsca, w którym - jak sądziłam - się znajdował. Kluczyłam między ławkami, starając się nie narobić hałasu. Lecz nagle stanęłam, jak wryta.
- Masz czerwone oczy, prawda?
- Mam je otworzyć, żebyś sobie przypomniała?
- Tak, otwórz je.
  Doprowadzą mnie do niego.
  Zabłysnęły w ciemności, jak latarnie. Czerwone, wwiercające się we mnie i pozbawiające tchu.
- Czym ty się żywisz?
  Potencjalnie nie groziło mi niebezpieczeństwo, ale mogło się to zmienić w ciągu niespełna doby. Wolałam zawczasu zadbać o swoje życie.
- Takie pytanie z ust byłej dziewczyny wampira jest trochę dziwne, nie uważasz?
- Chodzi mi o to, CZYJĄ krwią się żywisz?
- A co ci mówią moje oczy?
- Że... Ludzką.
  W mgnieniu oka poczułam go za swoimi plecami. Drżałam. Nie ruszyłam się, chociaż powinnam. Usłyszałam coś bardzo przypominającego świst... W każdym bądź razie coś, co przyprawiło mnie o gęsią skórkę. Oplótł mnie ręką w pasie, a drugą odgarnął włosy na jedną stronę, obnażając gardło. Byłam przerażająco bezbronna.
- Nie bronisz się? - zapytał niewinnie.
- Nie. Załatw to szybko i jak najmniej boleśnie.
  Zacisnęłam pięści i zęby, a serce waliło mi, jak oszalałe. Nie miałam nawet po co krzyczeć. Nie chciałam krzyczeć. Wampiry kiedyś zbyt dużo dla nie znaczyły, bym mogła je teraz tak zwyczajnie wydać. Gdyby Ericka ktoś zobaczył, on zamordowałby mnie w góra piętnaście minut, pewnie mniej. Innymi słowy, wrzask nie miał sensu. Chciałam odejść "godnie".
- Nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo jestem spragniony. - Był tak blisko, że czułam jego lodowaty oddech na swojej nagiej szyi. Widocznie nie porzucił ludzkich przyzwyczajeń.
- Nie masz czarnych oczu. - Zmusiłam się, by to powiedzieć.
- Pragnienie zawsze jest takie samo.
  I wtedy uświadomiłam sobie, że ten świst oznaczał wysunięcie kłów. W moim towarzystwie zrobiono to tylko raz; były chłopak na urodzinach dziewczyny swojego brata. Stał obok mnie, ale nigdy świadomie nie pomyślałam, że mogę umrzeć z rąk wampira. Czułam się przy nich bezpiecznie, a oni to wykorzystali. Ironia losu.
  Poczułam na szyi coś tak zimnego, jak stal. I dwie, całkiem duże, igiełki, delikatnie muskające moją skórę. Mój żołądek wykonał salto. Miałam przyśpieszony oddech i tętno. Eric musiał to zauważyć.
  Inmortal dosłownie się mną bawił. Znałam tą taktykę: długie trzymanie w niepewności, a gdy przeciwnik przestawał uważać, zostawał zaatakowany. Eric tak właśnie robił, ale ja nie zamierzałam przestać uważać. Powoli jeździł kłami po mojej szyi, jakby sprawdzał, który punkt byłby najlepszy. Wbiłam ręce w blat ławki, by opanować drżenie. Jego druga dłoń, ta, która nie trzymała włosów, wędrowała po moim brzuchu, łaskocząc mnie. Zimnym kolczykiem dotknął mojego ramienia. Okrutna zabawa. Okrutna gra z tylko jednym wygranym.
- Kończ to.
  Jego uśmiech odbił mi się przez chwilę na szyi. Nie zdawałam sobie sprawy, że usłużnie przechyliłam głowę, ułatwiając mu dostęp. Nad tym też nie panowałam. Sądziłam, że tak będzie najlepiej. Policja znalazłaby co najwyżej dwie dziurki na szyi, a nie ślady walki. Chociaż może TAK byłoby najlepiej? Zajęliby się siniakami, a odbicia kłów zostawiliby w spokoju.
- Nie mogę tego skończyć, a raczej nie chcę. Tak łatwe pożywienie nie daje mi satysfakcji.
  Łatwe pożywienie?! Naprawdę chciał walki?! Proszę bardzo!
  Trafiłam go łokciem w brzuch, kilka centymetrów pod splotem słonecznym. Nawet nie myślałam o ucieczce. Tak robią tylko tchórze. Wolałam walczyć i zostać zabitą (bo właśnie takie miało być zakończenie), niż czuć kły na szyi ze świadomością, że nie spróbowałam. W tym przypadku i tak byłam na przegranej pozycji. Światła wcześniej nie zapaliłam, więc prowadziliśmy cichą i ciemną walkę.
- Czyli Sophia umie się bawić. Doskonale.
  Wykonał jeden ruch i już leżałam po drugiej stronie klasy, pod tablicą, ale nic mnie nie bolało. Podejrzewałam, że gdyby chciał, już dawno mógłby mnie zabić.
  Tylko jego świetliste oczy mówiły mi, gdzie jest. Teraz szedł w moją stronę. Stanęłam na nogi w chwili, gdy wyciągnął do mnie ręce. Odtrąciłam je i pobiegłam z powrotem na koniec sali. Byłam zlana potem. W świetle, które odbiło się od jednej ze szklanych gablotek na ścianie, zauważyłam, że Inmortal ma na sobie garnitur.
- Chodzisz tak ubrany codziennie? - zapytałam, jak gdyby nigdy nic.
  Zmrużył oczy i podszedł powoli.
- Jest pewna specjalna okazja. Jeśli sobie przypomnisz jaka, uratuje ci to życie.
  O czym on mówi? Powinnam o czymś wiedzieć?
- Nie? - zdziwił się. - Szkoda.
  Znów złapał mnie za włosy. Czemu mój mózg odmówił współpracy akurat w takiej chwili?
  Znów usłyszałam świst i poczułam zimno kłów na szyi.
  Myśl, Sophia, myśl! Masz szansę przeżyć!
  Zostało mi kilka sekund życia. Koniec problemów, zmartwień i smutków. Pocieszające, nie?
- Ostatnie życzenie?
- Raczej pytanie. Nabiłeś mi gdzieś siniaka?
- Doprawdy? Obchodzi cię teraz twój stan fizyczny?
- Chcesz, żeby policja skupiła sie na odciskach kłów, czy ewentualnej próbie walki?
  Zmieszał się.
- Masz rację. Co do siniaków nie jestem pewien... Ale są dwie opcje: pierwsza jest taka, że po prostu sprawdzę.
- Chyba śnisz.
  Trzasnęłabym go, gdyby nie pochylał się nade mną i schował kły.
- Jest jeszcze jedna. Możemy dorobić ci ich kilka.
  Jęknęłam.
- Dajmy sobie spokój. Zajmiesz się mną później.
  Wiedział, kiedy nastąpi "później".
- Kończ to - powtórzyłam.
- A wydawało mi się, że jesteś całkowicie zdeterminowana, żeby to zrobić.
  Przestał dotykać moją szyję. Odsunął głowę do tyłu, a mi, czekając na ponure zakończenie, nasunęła się do głowy pewna myśl.
- Czy chodzi ci o pocałunek?
  Zatrzymałam go w chwili, gdy jego kły wpiły mi się w kark.
  Czyli trochę za późno.
__________________
Dzisiaj trochę krócej i znów dialogowo... -.- Mam nadzieję, że się podobało? Piszcie swoje opinie w komentarzach XD
No i, jako, że wcześniej notki nie będzie, już teraz życzę Wam Wesołych Świąt! Wymarzonych prezentów, szczęśliwego czasu spędzonego z rodziną, tej przytulnej atmosfery, uśmiechu na twarzach... Wszystkiego czego sobie życzycie :D Dzielę się z Wami wirtualnym opłatkiem :)
Do zobaczenia za dwa tygodnie <33

5 komentarzy:

  1. Szalona :-P Zabicie tej dziewczyny byłoby zbyt proste, wampiry tak nie robią -,- Dzięki za życzenia, ale i tak je powtórzysz w wigilię, jedna prośba, wysil sie bardziej. Co do rozdziału, trafiasz w mój gust ;-) uwielbiam wampiry, pisz dalej, ja Cie będe motywować <3 Jenna

    OdpowiedzUsuń
  2. ehh ja to bym chciała ją jako wampira. by sobie podróżowali z imortalem a potem spotkalaby jaspera i byłoby "łooooot" :D
    plisss zrób taaaak :D
    wesołych świąt :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi się nie chciało komentować rozdziału, ale komentuje teraz, bo coś mi wpadło do głowy :D Rozdział jest cud, miód i malina tylko troszke krótszy od poprzednich. ;p
    No i w ogóle leżałam sobie smacznie w łóżeczku i taka mi jedna myśl przyszła do głowy :D Bo jak Inmortal wbił te kły w jej szyje, to może zamieni ją w wampira...? :D
    I Sophia później zemści się na Jasperze (nie wiem jak odmienić to imie :D) Zgadłam? :) No to życzę weny i Wesołych Świąąąt!!! A nie chcesz nam zrobić niespodzianki przed nowym rokiem...? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział megaaaa zarąbisty Bardzo mi się spodobał Tak szczerze to nie mogłam się doczekać kiedy będzie nowy nn
    Wspaniały !!!!!!!!!! Genialny ! !!!!!Zajebisty!!!!!!!!Rozdział bardzo, bardzo fajny wręcz cudowny !!
    Nic dodać nic ująć!!!!Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko!

    Niech magiczna noc Wigilijnego Wieczoru przyniesie Ci spokój i radość. Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia żyje własnym pięknem, a Nowy Rok obdaruje Ciebie pomyślnością i szczęściem. Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia, niech spełniają się wszystkie Twoje marzenia.

    ps: Zapraszam do mnie na bloga może ci się spodoba:)
    http://tanczacaaa-bellaijazz.blogspot.com/

    Pozdrawiam gorąco *Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Niezbyt lubię Zmierzch - choć saga jest świetnie napisana, a świat wampirów genialnie wykreowany, za dużo w niej miłości jak na mój gust. Od dawna szukałam jakiegoś ff. Gdy trafiłam na Twój blog, niezbyt mnie zachęcił. Krótki, bardzo rzeczowy prolog, następne rozdziały trochę sztywne, na zasadzie "poszła, zrobiła, koniec". Wyłapywałam błędy, modliłam się o więcej opisów... Jednak z każdym zdaniem następował progres, naprawdę, jestem niezwykle zaskoczona! Teraz kompletnie wciągnęłam się w fabułę, błagam o nowy rozdział! Eric... Yeah, uwielbiam go. Wątpię, żeby zabił Sophię, trudno mu będzie jednak zrobić coś innego, jak zamienieniem jej w wampira. Yeeeeeey, eksajtuję się!
    Mój blog jest na razie w przygotowaniu, co prawda nieco inna tematyka (Let the Hunger Games begin! ^^) ale mam na dzieję, że zajrzysz kiedyś c:
    Szczęśliwego Nowego Roku!
    November.

    OdpowiedzUsuń