piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 9

  Ocuciło mnie zimne powietrze i kafelkowa podłoga w jakiejś sali. Leżałam na brzuchu, a ktoś przyciskał mi głowę do posadzki, trzymając za kark. Mimo że powinnam być sparaliżowana strachem, głośno prychnęłam.
- Wampiry - syknęłam tak, że każdy mnie słyszał.
  W odpowiedzi dosłyszałam powiedziane;
- Feliks, postaw ją.
  Zostałam podniesiona, tak jak rozkazano.
  Znalazłam się w wielkiej sali, możliwe, że w jakiejś świątyni lub katedrze. Kopułę zdobiły setki małych okienek. Przede mną, na podwyższeniu, na trzech bogato zdobionych krzesłach, siedzieli trzej mężczyźni. Jeden z czarnymi, długimi, prostymi włosami oraz czerwonymi oczami, siedzący dotychczas na środkowym miejscu, wstał. Pozostali dwaj mężczyźni: brązowowłosy i białowłosy, przyglądali mu się z zaciekawieniem.
  Po mojej prawej stronie stał prawdopodobnie Feliks, a dalej dziewczyna, najwyżej piętnastoletnia z może dwa lata starszym od niej chłopakiem. Byli do siebie bardzo podobni, nic więc dziwnego, że wzięłam ich za rodzeństwo.
  Czarnowłosy podszedł do mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Już otwierał usta, by coś powiedzieć, lecz ja niemądrze go uprzedziłam:
- Mogę się założyć, że przewodniczysz wszystkimi wampirami i Feliks zabrał mnie tu tylko po to, by mógł mnie zabić. Czyż nie?
  Zdziwiło go to. Nie okazał jednak, jak bardzo, niósł jedynie jedną brew do góry. Rzekł niesamowicie lodowatym głosem:
- Tak, masz rację. Ale przejdźmy do rzeczy. Zanim, jak sama powiedziałaś, Feliks cię zabije, zadam ci jedno pytanie: od kogo się o nas dowiedziałaś?
  Parsknęłam śmiechem. Mogłam wydać Cullenów, lecz nie miałabym wtedy satysfakcji, bo nie zobaczyłabym, jak zdychają.
- Od nikogo. Sama do tego doszłam.
  Ku mojemu zdumieniu, czarnowłosy uśmiechnął się i skinął lekko głową, szepcząc:
- Jane...
  I w tym momencie poczułam straszny ból, jaki nie towarzyszył mi nawet podczas pierwszego złamania. Czułam, jakby każdą moją komórkę ktoś przecinał piłą łańcuchową. Usilnie stałam na nogach, zaciskając zęby. W pewnej chwili wydawało mi się, że słyszę trzask zamykanych drzwi i krzyk. Równie dobrze to ja mogłam tak krzyczeć, mimo że starałam do tego nie dopuścić. Wbrew wszystkiemu nadal stałam, łapczywe chwytając powietrze.
  W następnej sekundzie ból zniknął tak szybko, jak się pojawił. Nie upadłam na kolana, błagając o litość. Chciałam błagać o śmierć, ale wiedząc, że ona i tak zaraz nadejdzie, postanowiłam się na koniec nie błaźnić.
  Ponowił pytanie:
- Kto ci o nas powiedział?
  Wydarłam się:
- No, przecież mówię, że nikt!
  W najbardziej nieodpowiednim momencie, jaki mogła sobie wybrać, zadzwoniła moja komórka. Zerknęłam na wyświetlacz. Nie patrząc na nikogo, odebrałam. W moim uchu, rozległ się głos zmartwionego Embry'ego:
- Hej, Sophia. Co się stało, że nie było cię w szkole?
- Zachorowałam. Mam grypę - skłamałam.
  Usłyszałam za sobą czyjś chichot.
- Może do ciebie przyjadę?
- Nie, nie Embry. Nie trzeba. Musze kończyć.
  Poczułam, jak w gardle zbiera mi się wielka gula, której nie mogłam przełknąć. Ostatni raz rozmawiałam z przyjacielem i jeszcze skłamałam.
  Rozłączyłam się.
- Dobra, kończmy to - powiedziałam stanowczo.
  Zimna ręka przywódcy wystrzeliła w moją stronę, lecz on tylko ujął moją dłoń. Zrobiłam podejrzliwą minę, nie cofając się jednak. Usłyszałam w głowie nieokreślone szmery dobiegające z różnych kierunków. Wiedziałam, że to czarnowłosy próbuje czytać mi w myślach. Pomyślałam: ''Weź się odwal od moich myśli, krwiopijco'' i spróbowałam zrobić tak jakby tarczę ochronną.
  Natomiast wampir patrzył na mnie jakbym dała mu w twarz.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - odparł po chwili. - Feliksie?
  Ktoś wysoko mnie podrzucił. Zaczynałam spadać, kiedy najwyższą część sklepienia miałam na wyciągnięcie ręki. A spadałam tak lekko, że prawie tego nie czułam. Zmieniło się to w chwili, gdy dół znajdował się dwa metry pode mną. Zanim czyjaś dłoń z mocą rakiety odrzutowej przycisnęła mnie z hukiem do podłogi, znów usłyszałam krzyk.

2 komentarze:

  1. Boże, dawaj mi tu następny rozdział bo nie wyrobie. :D Już!

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż... znając ciebie, to taki rozdział mnie nie zdziwił, ale piszesz berdzo podobnie jak w zmierzchu :-D tak, pamiętam jak się jarałaś tamtym komentarzem <3 Jenna

    OdpowiedzUsuń